Skip to main content

O rękopisach zachowanych

Rękopisy średniowieczne należą do najcenniejszych zabytków kultury. Ich stosunkowo niewielka liczba, wiek oraz zawartość czynią je niesłychanie ważnymi świadectwami rozwoju cywilizacyjnego, nauki i kultury. Ich znaczenia dla poznania przeszłości trudno wręcz przecenić. Cóż byśmy wiedzieli o najstarszych wydarzeniach naszej historii gdyby nie roczniki i kroniki? Jak ocenialibyśmy aktywność umysłową na dworach pierwszych Piastów gdyby nie Kodeks Gertrudy? Niekiedy wystarczą zaledwie skromne strzępki dawnej księgi, by historycy w sposób zasadniczy zmienili postrzeganie przeszłości – znakomitym przykładem takiej sytuacji są Kazania świętokrzyskie, które, ponownie przebadane w ostatnich latach przez interdyscyplinarne grono uczonych, uznane zostały za wczesne arcydzieło literatury polskiej.

Niemniej dzieje zbiorów rękopisów średniowiecznych na ziemiach polskich i badań nad nimi trudno nazwać historią czujnego zatroskania o spuściznę umysłową naszych praojców, oraz pasmem sukcesów i odkryć naukowych. Losy te były burzliwe i niepozbawione momentów tragicznych. Koronnym przykładem tego jest powszechnie znane i często przywoływane spalenie przez Niemców zasobu rękopiśmiennego Biblioteki Narodowej w 1944 r. po powstaniu warszawskim. Tymczasem oprócz tej spektakularnej katastrofy możemy się „pochwalić” listą zaniechań i zaniedbań ze strony ludzi zarządzających nauką i kulturą w Polsce oraz środowisk uczonych już po wojnie, w wyniku których do dziś nasza wiedza na temat tego, czym dysponujemy, jest nadal bardzo niepełna.

Bezpośrednio po drugiej wojnie światowej badacze i bibliotekarze, przytłoczeni świadomością poniesionych strat podjęli starania, by straty te ocenić. W krótkim czasie powstał szereg publikacji takich jak Straty bibliotek i archiwów warszawskich, które usiłowały systematycznie gromadzić materiały na temat zniszczeń wojennych w tym zakresie. Niemniej trudne warunki materiale, w których funkcjonowała nauka i kultura polska w tym okresie, i niesprzyjające zmiany polityczne spowodowały zaniechanie tych przedsięwzięć, z myślą o odłożenie ich na czas późniejszy.

Do niedawna stan posiadania rękopisów średniowiecznych w Polsce mogliśmy jedynie prowizorycznie szacować. W latach osiemdziesiątych ubiegłego stulecia, i ponownie po zmianach politycznych przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, Biblioteka Narodowa rozesłała po wszystkich bibliotekach publicznych i kościelnych ankiety, w których pytano o posiadane rękopisy historyczne. Manuskrypty średniowieczne były w tych badaniach traktowane szczególnie. Wyniki tych ankiet posłużyły do wydania dwóch edycji przewodnika Zbiory rękopisów w bibliotekach i muzeach w Polsce[1]. Dzięki tym dwóm publikacjom po raz pierwszy po wojnie historycy dowiedzieli się jakim rzędem ilości rękopisów tzw. bibliotecznych[2] dysponujemy w Polsce. Liczba ta zamyka się w okolicach ośmiu tysięcy jednostek. Nie jest to więc ilość oszałamiająca. Nasi południowi sąsiedzi dysponują zbiorami dwu- lub trzykrotnie większymi, by nie wspomnieć o sąsiadach zachodnich, których stan posiadania w tym zakresie jest wielokrotnie większy.

Rozkład geograficzny repozytoriów daje do myślenia. Rzut oka na mapę pokazuje, że zbiory nasze koncentrują się w Polsce centralnej, przy niemal całkowitym ich braku w zachodniej Wielkopolsce, Pomorzu, Warmii i Mazurach, oraz Podlasiu. Wyjątkami od tej reguły są miejscowości takie jak Szczecin, Żarnowiec, Gdańsk, Pelplin, Elbląg i Olsztyn, przy czym Żarnowiec, Elbląg i Kętrzyn to ośrodki posiadające zaledwie pojedyncze egzemplarze lub fragmenty, zasoby szczeciński i olsztyński są również niewielkie i tylko Gdańsk i Pelplin posiadają poważniejsze, liczące kilkaset woluminów zbiory. Odpowiedź na pytanie dlaczego na ziemiach zachodnich i północnych w zasadzie nie ma kolekcji rękopisów wskazuje na dzieje tych terytoriów. Są to w przeważającej mierze obszary, który w XIX w. znajdowały się w Prusach, a pruskie władze państwowe skoncentrowały najdawniejsze zasoby biblioteczne w dużych ośrodkach miejskich, wywożąc co cenniejsze księgi do Wrocławia, Berlina lub Królewca. Reszty dokonały ewakuacje i zniszczenia drugiej wojny światowej. Co się zaś tyczy Podlasia, obszary te przez całe późne średniowiecze stanowiły pograniczne tereny Mazowszy, państwa krzyżackiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego i były często areną wojen. Dopiero w XVI wieku staropolskie województwo podlaskie zaznało dłuższego okresu stabilizacji, co wkrótce zaowocowało rozwojem ekonomicznym i kulturalnym. W średniowieczu więc nie zdążyły powstać na tych terenach większe ośrodki kultury książki.

Sytuacja w Polsce centralnej była inna. Tutaj był czas i odpowiednie warunki, by już w średniowieczu powstały rozliczne księgozbiory. Najpierw były to księgozbiory zlokalizowane w siedzibach katedr, kościołach kolegiackich i w klasztorach, w późniejszych wiekach dołączyły do nich księgozbiory prywatne (możnowładcze, mieszczańskie, indywidualnych przedstawicieli kleru) oraz niesłychanie ważne zasoby Uniwersytetu Krakowskiego. Ale i na tych terenach nie można mówić o niezmienionej strukturze zbiorów rękopisów od czasów średniowiecza. Więcej, owa struktura ulegała zmianom wielokrotnie na skutek pojawienia się książki drukowanej, która sukcesywnie wypierała z obiegu książkę rękopiśmienną, zniszczeń wojennych, zmian własnościowych, reformacji i wielu innych czynników. W wieku XVIII rozpoczęła się działalność tzw. „książkołapów”, czyli wybitnych kolekcjonerów takich jak np. Tadeusz Czacki, którzy działając z wyższych pobudek rabowali stare księgozbiory z najcenniejszych zabytków, by tworzyć nowoczesne biblioteki naukowe. w XIX wieku w procesy te włączyły się władze świeckie, które konfiskowały całe księgozbiory klasztorne i przenosiły je do dużych ośrodków miejskich. Jednakże najpoważniejsze przemieszczenia nastąpiły z przyczyn politycznych, zaborcy grabili nasze księgozbiory w mikro- i makroskali, stąd nikogo nie powinno dziwić, że wiele rękopisów rodem z polskich zbiorów drzemie – często jeszcze nierozpoznane przez naszych badaczy – w bibliotekach Berlina, Wiednia czy Petersburga i Moskwy.

Ostatecznej miary dopełniły wydarzenia wieku XX. Obydwie wojny światowe odbiły się fatalnie na zasobie średniowiecznym. Grabieże i zniszczenia niemieckie na terenach polskich, dokonane przez Armię Czerwoną na tzw. ziemiach odzyskanych, a na koniec zawierucha w pierwszych latach powojennych, wywłaszczenia ziemian itd., wszystko to wprowadziło stan całkowitego chaosu. Na skutek decyzji politycznych przesuwających granice Polski na zachód utraciliśmy część zbiorów lwowskiego Ossolineum, ale uzyskaliśmy potężny zasób wrocławski (przeszło 3000 woluminów). w końcu, w wyniku akcji Wojska Polskiego w 1945 r. na Dolnym Śląsku, w ręce polskie wpadła część rozśrodkowanych z Berlina zasobów Preussische Staatsbibliothek, które zostały w tajemnicy przed sojusznikami radzieckimi przewiezione do Krakowa i tam ukryte na przeszło trzydzieści lat w Bibliotece Jagiellońskiej. Zbiory te, określane popularnie jako tzw. Berlinka, do dziś stanowią przedmiot dyskusji polsko-niemieckich.

Przyznać trzeba, że w latach powojennych przeprowadzono kilka poważnych przedsięwzięć naukowych, których efektem są znakomite katalogi ważnych księgozbiorów średniowiecznych. Najważniejszym osiągnięciem jest katalog rękopisów średniowiecznych Biblioteki Jagiellońskiej w Krakowie, który, choć jeszcze nie doprowadzony do końca, jest wizytówką polskiej mediewistyki na arenie międzynarodowej. Podobna inicjatywa rozwijała się w dwóch etapach w Bibliotece Uniwersyteckiej we Wrocławiu, gdzie przechowywany jest największy liczebnie zbiór rękopisów średniowiecznych w Polsce, ale z różnych względów przedsięwzięcie to przerwano. Do poważniejszych dokonań należy też działalność Ośrodka Archiwa, Biblioteki i Muzea Kościelne, wydającego czasopismo pod tym samym tytułem, w którym systematycznie publikowane są inwentarze i katalogi mniejszych i większych kolekcji kościelnych. Na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych niezależnie od siebie, choć w świadomie koordynując swe posunięcia, władze kościelne i profesor Jerzy Woronczak we Wrocławskim oddziale Instytutu Badań Literackich PAN uruchomiły inicjatywę, która miała na celu katalogowanie rękopisów średniowiecznych o charakterze literackim w całej Polsce. Niestety, na skutek braku środków finansowych po kilkunastu latach działalność ta zamarła. Wiele też pojedynczych rękopisów znalazło się w centrum uwagi różnych badaczy, co zaowocowało ich rozpoznaniem i opisaniem. Są to bardzo cenne studia, ale całkowicie rozproszone.

Nowoczesne metody badań rękopisów średniowiecznych wykorzystują na szeroką skalę możliwości, jakie dają bazy danych i Internet. W wielu krajach funkcjonują już mocno rozbudowane portale takie jak Manuscriptorium (Czechy), Manuscripta.at (Austria), Handschriftencenus (Niemcy) i wiele innych. Nasz projekt Manuscripta.pl w poważnej mierze jest wzorowany na dokonaniach zagranicznych, stara się jednak uwzględnić i polską specyfikę historyczną i bieżące uwarunkowania naukowe. Liczymy na to, że przy współdziałaniu całego środowiska, które z wielką życzliwością przyjęło naszą inicjatywę wkrótce wieloletnie zaniechania i zaniedbania w stosunku do najważniejszej części polskiego dziedzictwa narodowego zaczną być odrabiane.

Jacek Soszyński

Pełen tekst tego artykułu opublikowany jest jako Najcenniejsze wśród książek w Polsce, „Edukacja i Dialog”, 2016, 09/10, s. 32-35.

[1] Zbiory 1988, Zbiory 2003, i Zbiory 2014.
[2] Rękopisy biblioteczne, czyli w uproszczeniu książki, to kategoria pozwalająca odróżnić je od średniowiecznych dokumentów, akt prawnych i administracyjnych, oraz najstarszych druków, czyli inkunabułów.